czwartek, 16 grudnia 2010

plakat




















Z wielką radością prezentujemy sylwestrowy plakat. Jest srebrny.
W jego stworzenie zaangażowała się Ewa Klepacz, Monika Szydłowska, ja, pracownia offsetu poznańskiej ASP (a w zasadzie UA) oraz nieznany z imienia projektant swetrów firmy Bizi Knits.

zapraszamy na sylwestra.

Sylwester!!!




















SYLWESTER W GALERII PIES
wstęp: do 20 grudnia 20 zł, do 31 grudnia 31 zł

w cenie smaczny poczęstunek, tani bar.
wystąpią m.in. De Mono, Varius Manx, DJ Piniak z Warszawy, Mafia, Kasia Kowalska, Sting.

Obowiązują stroje wieczorowe.

kontakt:
tel: 603 899 242, 502 274 031

Wpłaty można dokonać przelewem na konto w tytule podając imię i nazwisko, bądź komuś z galerii osobiście.

dane do przelewu na stronie galerii www.galeriapies.pl

zapraszam!!!

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Budapeszt

Mimo tego, iż z Budapesztu powróciliśmy dobre dwa tygodnie temu, nie mogłem się zebrać do napisania relacji. Nie było nadmiernego szału. Wszystkie niemiłe rzeczy, które nas spotkały mam na zdjęciach. Oto one:













Obiad w Mucsarnogu (coś jak u nas Zachęta), strasznie suchy kurczak z olbrzymią ilością bardzo niesmacznych żółtych kulek (nie wiem co to było). Nie bylo co prawda drogo, dostaliśmy nawet deser (też bez szału) i dużo wody, o której kilka dni później, w dość przypadkowych okolicznościach, dowiedziałem się, że była z kranu (ponoć na Węgrzech można pić z kranu, ale mimo wszystko)


















Asystentka galerii Zuza wzieła ususzona pierś z kurczka na tle bardzo niedobrego ryżu. Kolejna niedobra rzecz która nas spotkała to wielkie łapy autorstwa Małgorzaty Warlikowskiej na które musiałem patrzeć, gdyż znajdowały się w moim bliskim otoczeniu.
Łapy na tle obrazu o Dżingis-chanie:













A oto tekst towarzyszący Łapom:
Instalacja EAT YOUR BRAIN to mój osobisty protest przeciwko wszechogarniającej nas żądzy posiadania ładnego domu, ładnego życia, ładnego tyłka… To artystyczne świadectwo mojej bezsilności wobec konsumpcjonizmu współczesnego świata.
Było tez sporo śmiesznych rzeczy.
to:













to:





















i to:













Nie mogło zabraknąć ciekawostki z pola sztuki, oto obraz, który na pierwszy rzut oka wygląda jak praca A. Modiglianiego:


















A tymczasem okazuję się obrazem Elmyra de Hory z ok 1960 roku (zdjęcie niestety nieostre).














Copy is a hommage.

A jeśli chodzi o jaśniejsze momenty:
ładne stoisko galerii Kisterem z Budapesztu













na którym można było zobaczyć prace m.in Gyorgy'ego Jovanovics'a
oto piękna praca tego artysty z Ludwig Museum:














Na koniec najprzyjemniejsze rzeczy:
Wycieraczka z rzadkim motywem pandy:













oraz dzieło Łukasza Jastrubczaka, które pokazywaliśmy:













Dziękuję Instytutowi Polskiemu w Budapeszcie a w szczególności Timei Jerger za wszelką okazaną nam pomoc.


sobota, 11 grudnia 2010

remont

W galerii trwa remont (przed zbliżającym się Sylwestrem i wystawą Gosi Szymankiewicz), pracom remontowym przewodniczy, można tak powiedzieć, Jarosław Kubiak, student wzornictwa przemysłowego na poznańskim Uniwersytecie Artystycznym (dawniej ASP).

Jarosław ochoczo wziął się do pracy:


























































A oto efekt:


piątek, 10 grudnia 2010

Koparka

Po wernisażu tradycyjnie poszliśmy do Kisielic (poznańska knajpa na ul. Taczaka 20).
Po długich dyskusjach na temat sztuki oraz mieszczaństwa (któremu dr P. Bernatowicz dawał przez cały wieczór wyrazy niechęci) Małgorzata Rej - sympatyczna absolwentka poznańskiego ASP odjechała koparką śnieżną.










































































































czwartek, 9 grudnia 2010

PPS

Otwarcie wystawy Rafała Jakubowicza mamy już za sobą. Wkrótce zdjęcia z otwarcia (wkrótce również relacja z targów w Budapeszcie, jeszcze się nie otrząsnąłem i nie mam dystansu).

Tymczasem przytaczam mój tekst oraz dokumentację z najnowszego projektu tego dzielnego artysty:

Post Post Scriptum o trzeciej wystawie Rafała Jakubowicza w Galerii Pies.

W Poznaniu już dawno zaczął się sezon wystawienniczy, nawet galeria Starter otworzyła wystawę. Tymczasem Pies, z dużym poślizgiem, rozpoczyna sezon pokazem Rafała Jakubowicza PPS. Towarzyszące galerii już od dobrych dwu sezonów uczucie wyczerpania i melancholii emanuje również z wystawy Jakubowicza.

PPS jest kontynuacją wystawy SP/PS, która zrealizowana była w galerii Le Guern w Warszawie i Centrum Sztuki WRO we Wrocławiu. Rysunek, który stanowił ilustrację do jednego z tekstów Jerzego Ludwińskiego posłużył Rafałowi do stworzenia neonu.

Tym razem, na wystawie PPS Rafał pokazuje pracę „Dziara”. Dziara to wytatuowany na prawej ręce zygzak, ostatnia linia ze schematu Ludwińskiego. Dziara, poza swoim, dość przecież specjalistycznym kontekstem, jest bezsensownym bazgrołem, którego ten całkiem jeszcze młody artysta nie pozbędzie się do końca życia. W czasopiśmie „Świat Tatuażu” gest Rafała byłby kompletnie niezrozumiały, mimo tłumaczeń, a nawet dość długiej już tradycji wykorzystywania tatuażu przez artystów współczesnych.

Napotkałem ostatnio w Krakowie koleżankę, studentkę prawa. Nie interesowała się sztuką. Próbowałem jej wyjaśnić zawiłości sztuki współczesnej, o co z grubsza chodzi np.: appropriation art, co Duchamp miał na myśli itd. Powiedziałem jej, że artysta ma prawo uznać, że dany przedmiot czy zjawisko (niekoniecznie wykonany przez niego samego) jest sztuką. Nie ma tego prawa ani widz, ani krytyk. Napotkana w Krakowie koleżanka spytała czy wobec tego istnieje ktoś kto ma prawo uznać, że dany przedmiot czy zjawisko uznany wcześniej przez artystę za sztukę tą sztuką nie jest.

Artysta musi mieć oparcie w świecie sztuki, gdyż poza nim, traci tę cudowną właściwość czynienia ze zwykłych przedmiotów artefaktów. Schemat Ludwińskiego obrazuje w jaki sposób sztuka rozpływa się w rzeczywistości, uzyskujemy signifiant, którego signifié rozpłynęło się zupełnie i może stanowić już wszystko.

Czy wobec naszego zagubienia, ktoś może sprawić, że fontanna stanie się znowu pisuarem z fabryki Roberta Mutta a tatuaż na ręce Rafała szczerze spodoba się jego znajomym i rodzinie?

Ostatecznie jego tatuaż jest podstawową moleskułą plastyki – zygzakiem, a cała długa droga od schematu Ludwińskiego, przez wystawę SP/PS od PPS prowadzi nas do rudamentarnych form języka sztuki, które znamy i lubimy od najwcześniejszego dzieciństwa.


































Dziękuję za uwagę.